29 grudnia, 2007

świąteczny czas

Dla mnie grudzień oznacza przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Piękny czas, pełen radości, światełek, zapachu piernika i pomarańczy. Boże Narodzenie to czas tradycji, tych celebrowanych w rodzinie od wieków i tych nowych, stworzonych przez nas samych.
W naszym domu staramy się połączyć tradycje obu rodzin, z których się wywodzimy oraz dodać, co nieco od siebie. Moment, gdy ubieramy choinkę, gasimy światło i zapalamy światełka ma dla mnie magiczną moc, wszystko, co złe się zdarzyło, wszystko mroczne, co czujemy ucieka i zostaje tylko piękno bożonarodzeniowego drzewka.




Święta to nie tylko czas pięknych dekoracji, to również jedzenie, dużo pysznego jedzenia. Moją ulubioną potrawą wigilijną jest żur z ziemniakami i grzybami. Mogłabym to jeść prawie codziennie. Krzysiek przepada za sałatką śledziową wg przepisu swojej mamy. Jest wielce zadowolony, że ja śledzi nie jadam i cała jest dla niego. Ponadto ciasta, obowiązkowy sernik oraz makowiec i wafel dla Krzyska. Mój zachłanny małżonek w tym roku jadł go na śniadanie i kolację i każdą możliwą przekąskę i wielce zdziwiony oświadczył wczorajszego popołudnia, że już zjadł wszystko, oczywiście z miną Kubusia Puchatka, przyłapanego na wylizaniu wszystkich baryłek miodu.

Czas świąteczny jednak już przeminął, prezenty odpakowane, smakołyki zjedzone, tylko drzewko wciąż stoi i nadaje magiczny wymiar naszym dniom.

Brak komentarzy: