30 września, 2007

Przetworowo

Miałam nie robić przetworów. Są ogólno dostępne w sklepach, w znośnych cenach, więc sensu większego nie było. Tyle, że źle mi z tym było. Tak wiem mam nie po kolei w głowie. W każdym bądź razie dziś przy okazji bytności w mieście odwiedziliśmy targ warzywny koło Henry Street. Kupiliśmy melony, nektarynki, mandarynki, śliwki i jabłka. Oczywiście w małych ilościach. Wolę więcej a różnorodnie, zresztą miejsca za wiele w domu to nie ma na trzymanie słoików.
Ale mimo wszystko spiżarnia się już powiększyła o śliwkową nutellę, dżem z brzoskwiń z dodatkiem cytryny i białego wina. A jutro skończę smażenie konfitury z mandarynek z cynamonem i konfitury
z melona, jabłek, nektarynek i cytryny z pałkami kory cynamonu.
A wieczorem spróbuję zrobić jakąś sałatkę do słoików z kapusty, ogórków, pomidorów, marchwi i cebuli. O ile będę mieć siły.

Lubię zapach smażących się konfitur unoszący się w domu. Czuję się wtedy bezpiecznie i spokojnie. Żadna wichura, zamieć i ulewa mi nie straszna, gdy w spiżarni mąka, jaja, dżem i cukier. A tych produktów u mnie pod dostatkiem.

Gdy zrobię zdjęcie moim przetworom wrzucę się pochwalić.

Dobranoc wszystkim

3 komentarze:

Unknown pisze...

Wita Agato, fajny blog.
Szkoda, ze tak rzadko dodajesz wpisy. Prosze o wiecej :)
Moze napiszesz cos o pieczeniu chleba?
Bardzo ciekawy temat i mysle, ze wart poruszenia..

Agatha pisze...

Dzięki Izabela :) Zabieram się za notkę o chlebie, ale wciąż coś staje na drodze, a to choroba, a to inne plany, a to wypadek, ale postaram się poprawić. :)

Agnieszka pisze...

Ladnie napisalaś Agato o robieniu przetworów. Rzeczywiście smażenie konfitur wprowadza czlowieka w jakis taki blogi nastroj. Chyba przypomina mi sie dziecinstwo gdy babcie i mama szykowaly te wszystkie skarby do sloikow.