01 stycznia, 2009
Pasztet świąteczny
W moim rodzinnym domu rzadko piekło się pasztety. Może, dlatego, że nie ma u nas wielu fanów tego dania. Pewnego dnia spróbowałam pasztetu wykonanego przez Krzyśka ciotkę (wielu z Was znana jako Jotka bądź Negresca z bloga – Prowincjonalna wioska) i co się okazało? Uwielbiam pasztet. Początkowo piekłam wg przepisu Jadzi na świąteczny pasztet, lecz z czasem wypracowałam moje własne proporcje, przyprawy i dodatki.
Piekę go przy okazji urodzin, świąt czy długich weekendów. Mrożę go w kawałkach i gdy zatęskni mi się za Polską to wyciągam i rozkoszujemy się nim. Najlepiej z sosem chrzanowym i na domowym chlebie.
A oto mój pasztet świąteczny:
Składniki:
300 g wątróbek drobiowych
600 g lekko wędzonego boczku
Ok. 300 g mięsa z indyka (ja najczęściej kupuję od razu mielone)
200 g wołowiny gulaszowej
2 duże marchewki
2 duże cebule
200 g pieczarek
Czubata łyżka posiekanej natki
Sól, pieprz,
Zioła prowansalskie
1 gałązka tymianku
3 ząbki czosnku
Słodka i ostra papryka
Pieprz Cayenne
1 łyżka smalcu
1 bułka
1 jajko
1 łyżka bułki tartej
Przygotowanie:
Boczek i mięso wołowe kroje na kawałki – ja staram się na dość małe, dzięki temu szybciej się smażą. W woku rozgrzewam smalec i smażę oba mięsa i gałązkę tymianku pod przykryciem. Gdy nabierają brązowego koloru wyciągam gałązkę tymianku i dodaję mięso indycze. Wszystko dokładnie mieszam i doprawiam ziołami i paprykami. Następnie myję i kroję w plastry pieczarki, obieram i kroję w krążki marchew i cebulę. Do smażących się mięs dodaję warzywa. Podlewam woda (około ½ szklanki) i duszę około 30 min pod przykryciem. Potem daję pokrojoną w kawałki wątróbkę, posiekany czosnek, pieprz i pieprz Cayenne. Gotuję do odparowania płynów mieszając.
Usmażone składniki przekładam na sito, a w sosie, który skapuje moczę 1 bułkę.
Z reguły zostawiam składniki przez noc, żeby dobrze się odsączyły i przede wszystkim wystygły.
Teraz następuje najmniej ulubiona część robienia pasztetu – mielenie. Jako, że mamy bardzo starą i bardzo ciężką żeliwną maszynkę to do mielenia wymagane są 2 osoby.
Zazwyczaj, Krzysiek mieli a ja trzymam stolnicę i nakładam mięsa do maszynki.
Oczywiście nie obejdzie się bez nerwów, irytowania się i innych takich, ale przy tym mamy też masę śmiechu.
Gdy wszystkie składniki są już zmielone ( na koniec mielę namoczoną bułkę) mieszam je dokładnie i odstawiam na około godzinę do lodówki. Gdy smaki się „przegryzą” to sprawdzam czy masa jest odpowiednio doprawiona, w razie potrzeby doprawiam.
Następnie dodaję jajko, natkę oraz bułkę tartą i wszystko mieszam. Przekładam do formy keksowej i piekę około godziny w temp 180 st.
To moja kolejna propozycja na :
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Lubię pasztety,ale sama jeszcze nie robiłam. Na pewno pyszny ten Twoj pasztecik. Pozdrawiam ciepło noworocznie :)
Agatko, piekny pasztet!
Pozdrawiam i zycze Ci wspanialego, szczesliwego Nowego Roku!"By byl lepszy niz ten poprzedni! :)
Agatko, pyszny musi być ten Twój pasztet. Moi Rodzice robią pasztet zawsze na święta i połowę nam dają! Ja się boję zrobić sama. Ale jak przeczytałam u Ciebie, nie ma czego się bać! Serdeczne życzenia noworoczne!
Uwielbiam pasztety, ale przyznaję że jeszcze mięsnego nie robiłam :) Spróbuję z Twojego przepisu :)
Witaj Agatek :)
Pasztet wyglada smakowicie. Jeszcze się na pasztet nie rzuciłam bo mam koleżankę, która ma specjalizację na niego i tym sposobem nie muszę go robić.
Pozdrawiam
Kasia
O, jaki ciekawy przepis! będę musiała wypróbować, albo siostrę Krzyśka, Martę, namówię, niech się uczy! :)
Prześlij komentarz