Dziś znów będzie bezkulinarnie
Ale za to z gatunku wieściowo – przemyśleniowego.
Dawno nie zaglądałam na forum mojego rodzinnego miasta. Kilka tygodni chyba. Głównie z braku czasu i w sumie nie chciałam się mieszać w sprawy, o których bądź, co bądź nie są już „moimi”. No ale diabeł mnie podkusił i zajrzałam wczoraj, zajrzałam dzisiaj. I przypomniałam sobie, czemu się tak rzadko udzielam. Irlandia oraz podziemie i ciocin nauczyły mnie, że owszem, można się z kimś nie zgadzać, można żarliwie dyskutować, ale powinno się to robić pod względem merytorycznym, z klasą, opanowaniem i poszanowaniem dla pozostałych rozmówców. Zapomniałam, jak było tam, że pieniactwo się pojawia, że ludzie wyjeżdżają z ciosami poniżej pasa, że robią wycieczki osobiste. Pokazują, że łatwiej jest napisać, co się pojawiło w głowie bez względu na to, że to rani innych niż pomyśleć i odpowiedzieć inteligentnie i z dowcipem. Smutno mi się zrobiło, potem się zdenerwowałam, bo nie lubię jak ktoś mnie miesza do czegoś, do czego sama się nie pcham. Owszem zostałam przeproszona, za pomocą prywatnej wiadomości, a nie na forum publicznym gdzie rzucono takim a nie innym stwierdzeniem. W sumie po całej sprawie pozostał niesmak i zażenowanie. A i smak budyniu waniliowo czekoladowego podjadanego podczas całego „zajścia”.
I tak się tylko zastanawiam, czemu ludzie myślą, że są anonimowi, że mogą pisać, co im się żywnie podoba, bo tak, skoro tak nie jest. Żadne z nas nie jest anonimowe, tak do końca. Można udawać, grać kogoś, kim się nie jest, zmieniać wirtualną płeć, wiek, orientację, ale i tak spod fałszywki wychodzi to, kim jesteśmy naprawdę. Nie można tak do końca zmienić stylu pisania, w nerwowych momentach wychodzą takie a nie inne przyzwyczajenia, informacje itd. Zresztą, po co to? Nie lepiej stać z otwartą przyłbicą mówiąc – to ja. Czy w tym świecie jest nie dość zakłamania, fałszu i podróbek, żeby chować się za atrapą własnej osobowości? Nie sądzę żeby udało mi się to zrozumieć, może, dlatego że pomimo tego, że czasem się nie lubię, czasem nie akceptuję tego, co zrobiłam, kim byłam, jakie „trupy trzymam w szafie” to wiedziałam, że ja to ja – jestem sobą i dobrze się w swojej skórze czuję, pomimo bagażu.
No koniec pisaniny na dziś, czas iść spać.
PS. Trzymajcie jutro za mnie kciuki po 18 mojego czasu. Mam testy z angielskiego aplikujące na zaawansowany stopień kursu językowego. W końcu wypada się zacząć uczyć ;) jesień przyszła.
Ale za to z gatunku wieściowo – przemyśleniowego.
Dawno nie zaglądałam na forum mojego rodzinnego miasta. Kilka tygodni chyba. Głównie z braku czasu i w sumie nie chciałam się mieszać w sprawy, o których bądź, co bądź nie są już „moimi”. No ale diabeł mnie podkusił i zajrzałam wczoraj, zajrzałam dzisiaj. I przypomniałam sobie, czemu się tak rzadko udzielam. Irlandia oraz podziemie i ciocin nauczyły mnie, że owszem, można się z kimś nie zgadzać, można żarliwie dyskutować, ale powinno się to robić pod względem merytorycznym, z klasą, opanowaniem i poszanowaniem dla pozostałych rozmówców. Zapomniałam, jak było tam, że pieniactwo się pojawia, że ludzie wyjeżdżają z ciosami poniżej pasa, że robią wycieczki osobiste. Pokazują, że łatwiej jest napisać, co się pojawiło w głowie bez względu na to, że to rani innych niż pomyśleć i odpowiedzieć inteligentnie i z dowcipem. Smutno mi się zrobiło, potem się zdenerwowałam, bo nie lubię jak ktoś mnie miesza do czegoś, do czego sama się nie pcham. Owszem zostałam przeproszona, za pomocą prywatnej wiadomości, a nie na forum publicznym gdzie rzucono takim a nie innym stwierdzeniem. W sumie po całej sprawie pozostał niesmak i zażenowanie. A i smak budyniu waniliowo czekoladowego podjadanego podczas całego „zajścia”.
I tak się tylko zastanawiam, czemu ludzie myślą, że są anonimowi, że mogą pisać, co im się żywnie podoba, bo tak, skoro tak nie jest. Żadne z nas nie jest anonimowe, tak do końca. Można udawać, grać kogoś, kim się nie jest, zmieniać wirtualną płeć, wiek, orientację, ale i tak spod fałszywki wychodzi to, kim jesteśmy naprawdę. Nie można tak do końca zmienić stylu pisania, w nerwowych momentach wychodzą takie a nie inne przyzwyczajenia, informacje itd. Zresztą, po co to? Nie lepiej stać z otwartą przyłbicą mówiąc – to ja. Czy w tym świecie jest nie dość zakłamania, fałszu i podróbek, żeby chować się za atrapą własnej osobowości? Nie sądzę żeby udało mi się to zrozumieć, może, dlatego że pomimo tego, że czasem się nie lubię, czasem nie akceptuję tego, co zrobiłam, kim byłam, jakie „trupy trzymam w szafie” to wiedziałam, że ja to ja – jestem sobą i dobrze się w swojej skórze czuję, pomimo bagażu.
No koniec pisaniny na dziś, czas iść spać.
PS. Trzymajcie jutro za mnie kciuki po 18 mojego czasu. Mam testy z angielskiego aplikujące na zaawansowany stopień kursu językowego. W końcu wypada się zacząć uczyć ;) jesień przyszła.
3 komentarze:
WWW tworzy tylko iluzje anonimowosci bo anonimowym jestesmy tylko do momentu kiedy niespotakmy osoby ktora wie jak wytropic nas w sieci.
Nikt nie chec zeby ich oceniano po tym jacy byli kiedys aa noz sie zmienili wiec przywidziewja co nwoe wdzianka ot cala filozofia ukrywania
no dobra ale jak inteligentna osoba może myśleć że jest anonimowa? jak ktoś kto ocenia może oczekiwać że nie będzie oceniany?
Prześlij komentarz