Wiecie co sobie uzmysłowiłam?
że nie opublikowałam tu przepisu na moją tarte jesienną
Nadrabiając zaległości niniejszym zapowiadam miss tej jesienni w mojej kuchni (tu prosimy o famfary, trąbki, oklaski itd ;) )
Tarta jesienna
3 szklanki maki
Pół szklanki cukru pudru
2 jajka
Kostka zimnego masła posiekanego w kostkę
Kilka kropel aromatu waniliowego
2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany
Pół łyżeczki proszku do pieczenia
Zagnieść szybko ciasto i włożyć do lodówki zawinięte w folię. Ja składniki wrzuciłam do malaksera i pomieszałam chwile plastikowymi nożami, do momentu zbicia w jedną kule. Ciasto wychodzi miękkie, maślane. W moim było widać jeszcze kawałeczki masła.
Na nadzienie potrzeba:
4 śliwki najlepiej lekko kwaśne,
Pół szklanki bakalii – ja dałam nawet więcej – mieszankę różnych orzechów, migdałów i rodzynek
Łyżeczka cynamonu
3 łyżki miodu
6 małych jabłek
Kilka kropel esencji waniliowej
Pół opakowania cukru waniliowego
Sok z połówki cytryny
Śliwki bez pestek, obrane i pozbawione gniazd nasiennych jabłka i bakalie posiekałam w malakserze na plasterki, dosypałam cynamon, cukier waniliowy, sok z cytryny i miód, wymieszać i odstawić do chłodnego miejsca
Piekarnik nagrzać do temperatury 180 – 200 stopni C.
Formę na tartę posmarować masłem lub olejem, wykleić połową ciasta, zapiec 15 min w piekarniku.
Po 15 min wyłożyć na ciasto farsz i przykryć drugą warstwą ciasta.
Ciasto niezbyt dobrze się wałkowało wiec spłaszczałam kawałeczki w dłoniach – całkiem fajnie po upieczeniu wyglądały „górki”. Posypałam cukrem po wierzchu, bo nie byłam pewna czy odpowiednio słodkie ciasto i farsz są, ale było to zbędne.
Piekłam ok. 40 min – z tym, że mój piekarnik ma grzałkę tylko od góry w związku z tym nie wiem ile się będzie piekło w 2 grzałkowym piekarniku.
Życzę smacznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz